Sprzątanie bez umowy. Dlaczego praca w niemieckich domach wciąż odbywa się „na czarno”

Miliony niemieckich gospodarstw domowych zatrudniają pomoc domową na czarno. Dlaczego tak się dzieje i ile miliardów euro krąży poza systemem?

Grudz. 30, 2025 - 10:38
Grudz. 30, 2025 - 11:01
 0  1
Sprzątanie bez umowy. Dlaczego praca w niemieckich domach wciąż odbywa się „na czarno”

Pomoc domowa w Niemczech bardzo często pracuje nielegalnie. Najnowsze dane pokazują, że nawet kilka milionów gospodarstw domowych korzysta z tzw. pracy na czarno. Powody są różne – od kosztów i biurokracji po wygodne tłumaczenie „sąsiedzkiej przysługi”. Skala zjawiska jest jednak tak duża, że mówimy już o miliardach euro poza systemem.

Choć niemiecki rynek pracy uchodzi za jeden z najlepiej uregulowanych w Europie, prywatne gospodarstwa domowe pozostają jego najsłabszym ogniwem. Jak wynika z najnowszych analiz Institut der deutschen Wirtschaft, praca w domach – sprzątanie, pomoc przy opiece, drobne obowiązki – w ogromnej większości odbywa się poza oficjalnym systemem. Szacuje się, że około czterech milionów gospodarstw domowych zatrudnia pomoc domową nielegalnie.

To zjawisko nie jest nowe, ale jego skala wciąż zaskakuje. W debacie publicznej praca „na czarno” kojarzy się zwykle z budownictwem czy gastronomią. Tymczasem to właśnie prywatne mieszkania i domy stały się przestrzenią, w której szara strefa funkcjonuje niemal bez przeszkód – cicho, regularnie i z powszechnym społecznym przyzwoleniem.

Według badań cytowanych przez IW przyczyny omijania legalnego zatrudnienia są zróżnicowane, ale rzadko mają charakter ideologiczny. W wielu przypadkach inicjatywa wychodzi od samych pracowników, którzy nie chcą formalnej umowy – obawiają się utraty świadczeń socjalnych, komplikacji podatkowych albo po prostu wolą gotówkę „do ręki”. Część gospodarstw domowych wskazuje na koszty legalnego zatrudnienia, które postrzegane są jako nieproporcjonalnie wysokie w stosunku do zakresu wykonywanych prac. Inni z kolei zniechęcają się biurokracją i formalnościami, które w przypadku prywatnej osoby bywają trudniejsze niż w firmie.

Najczęściej powtarzanym argumentem pozostaje jednak określenie „pomoc sąsiedzka”. To wygodne pojęcie, które w praktyce bywa nadużywane. O ile jednorazowa przysługa faktycznie nie wymaga zgłoszenia, o tyle regularne sprzątanie czy stała pomoc w domu spełniają już kryteria normalnego stosunku pracy. W ocenie ekonomistów granica ta jest masowo przekraczana, a „sąsiedzkość” służy raczej usprawiedliwieniu niż opisowi rzeczywistości.

Za tą codzienną praktyką kryją się konkretne pieniądze. Stawki za godzinę pracy pomocy domowej w Niemczech – w zależności od regionu i doświadczenia – wahają się zazwyczaj w przedziale kilkunastu do ponad dwudziestu euro. Gdy przemnożyć to przez liczbę godzin i gospodarstw domowych, powstaje obraz rynku, który generuje miliardowe obroty poza oficjalnym systemem. Według szacunków IW tylko w 2023 roku wartość tej nieopodatkowanej pracy przekroczyła osiem miliardów euro, a w kolejnych latach mogła jeszcze wzrosnąć.

Państwo teoretycznie dostrzega problem, ale w praktyce ma związane ręce. Bundestag niedawno rozszerzył uprawnienia Finanzkontrolle Schwarzarbeit, zapowiadając większe wykorzystanie cyfryzacji i narzędzi analitycznych. Problem w tym, że nowe kompetencje dotyczą głównie firm i zorganizowanych struktur. Prywatne gospodarstwa domowe pozostają w dużej mierze poza zasięgiem kontroli.

Decyduje o tym konstytucyjna zasada nienaruszalności mieszkania. Kontrola w prywatnym domu bez wyraźnych podstaw prawnych jest w Niemczech praktycznie niemożliwa. W efekcie praca domowa rzadko bywa traktowana jak „prawdziwe miejsce pracy”, nawet jeśli trwa latami i opiera się na stałym zaufaniu między stronami. Umowy, płatne urlopy czy chorobowe postrzegane są jako coś obcego, niemal nienaturalnego w relacji, która formalnie „nie istnieje”.

To tworzy paradoks. Niemcy, które na poziomie państwowym deklarują walkę z szarą strefą, w sferze prywatnej tolerują ją na masową skalę. Społeczna akceptacja dla nielegalnej pracy w domu jest znacznie większa niż w przypadku innych branż, bo dotyczy relacji osobistych, codziennych i pozornie niegroźnych.

Eksperci podkreślają, że bez uproszczenia procedur i realnych zachęt do legalnego zatrudniania pomoc domowych niewiele się zmieni. Samo zaostrzanie przepisów w tej sferze jest trudne do wyegzekwowania i budzi opór społeczny. Dopóki praca w domu będzie postrzegana jako „coś pomiędzy przysługą a zawodem”, miliardy euro nadal będą krążyć poza oficjalnym obiegiem, a państwo pozostanie biernym obserwatorem zjawiska, które dzieje się za zamkniętymi drzwiami mieszkań.

Jak wygląda praca domowa w innych krajach Unii Europejskiej?

Problem nielegalnej pracy w prywatnych gospodarstwach domowych nie jest niemiecką osobliwością. Różnica polega raczej na tym, jak poszczególne państwa próbują sobie z nim radzić – albo jak bardzo go tolerują. W całej Unii Europejskiej praca sprzątaczek, opiekunek, niań czy pomocy domowych balansuje na granicy formalności i nieformalności, choć przyczyny są podobne niemal wszędzie: koszty, biurokracja i specyfika pracy wykonywanej „za zamkniętymi drzwiami”.

We Francji państwo od lat próbuje oswoić ten sektor, wychodząc z założenia, że całkowite wyeliminowanie szarej strefy w domach jest nierealne. Zamiast represji wprowadzono więc system ulg podatkowych i bonów na usługi domowe. Legalne zatrudnienie stało się prostsze i tańsze, a część pracy faktycznie przeniosła się do oficjalnego obiegu. Nie zniknęła jednak całkowicie, bo nawet tam prywatność domów skutecznie ogranicza kontrolę.

W krajach południa Europy, takich jak Włochy czy Hiszpania, praca domowa od dekad jest elementem codzienności i często opiera się na nieformalnych relacjach. Państwo toleruje to do pewnego stopnia, okresowo oferując amnestie lub uproszczone procedury legalizacji zatrudnienia, zwłaszcza w przypadku opiekunek osób starszych. Efekt jest połowiczny: część pracy wychodzi z cienia, ale duża część nadal funkcjonuje poza systemem.

Z kolei kraje nordyckie prezentują model zbliżony do duńskiego. Państwo stawia tam na zaufanie, prostotę rozliczeń i cyfryzację. Legalne zatrudnienie pomocy domowej jest stosunkowo łatwe, ale społeczna presja na „robienie wszystkiego zgodnie z zasadami” jest silniejsza niż na południu Europy. Mimo to także tam szara strefa istnieje, choć na mniejszą skalę i rzadziej w formie długoterminowej współpracy.

Europa Środkowo-Wschodnia, w tym Polska, znajduje się gdzieś pośrodku. Praca domowa bywa nieformalna, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, ale rośnie znaczenie agencji i umów cywilnoprawnych. Państwo rzadko ingeruje bezpośrednio, a kontrole w prywatnych domach są praktycznie nieobecne. W efekcie sytuacja przypomina niemiecką, choć skala finansowa jest mniejsza.

Wspólnym mianownikiem dla całej Unii pozostaje jedno: praca w prywatnym domu wciąż nie jest postrzegana jak „normalne miejsce pracy”. Dopóki to się nie zmieni, żadne państwo nie będzie w stanie całkowicie wyeliminować szarej strefy w tej części rynku.

Praca domowa i szara strefa w wybranych krajach UE

Kraj Status pracy domowej Podejście państwa Skala szarej strefy
Niemcy Legalna, ale silnie sformalizowana Kontrola firm, brak kontroli w domach Bardzo wysoka
Francja Legalna i wspierana ulgami Zachęty podatkowe zamiast kar Średnia
Włochy Powszechna, często nieformalna Okresowe legalizacje i amnestie Wysoka
Hiszpania Legalna, ale słabo egzekwowana Częściowa tolerancja Wysoka
Dania Legalna i uproszczona Zaufanie i cyfryzacja Niska
Polska Legalna, głównie umowy cywilne Minimalna kontrola Średnia
  • Dane mają charakter porównawczy i opisowy. Skala szarej strefy w prywatnych gospodarstwach domowych jest trudna do precyzyjnego oszacowania ze względu na brak kontroli i różnice w definicjach prawnych między państwami UE.

Jakie jest Twoje zdanie?

Lubię Lubię 0
Nie lubię Nie lubię 0
Świetne Świetne 0
Śmieszne Śmieszne 0
Wnerwia Wnerwia 0
Smutne Smutne 0
Wow Wow 0
Redakcja Robimy dziennikarstwo bez fajerwerków: pytamy, weryfikujemy, doprecyzowujemy. Szukamy faktów i tłumaczymy je czytelnie. Interesują nas tematy, które dotyczą ludzi.