Człowiek żył dziewięć miesięcy z nerką świni. Czy ksenotransplantacja to przełom w medycynie?
Człowiek przez 271 dni żył z nerką genetycznie zmodyfikowanej świni. Czy ksenotransplantacja rozwiąże problem braku organów?
To najdłuższy znany przypadek ksenotransplantacji u człowieka. Operacja przeprowadzona w Bostonie została uznana za potencjalny przełom w transplantologii, ale jednocześnie rodzi pytania o granice medycyny, etykę i realne perspektywy wykorzystania narządów zwierzęcych na masową skalę.
Rekordowy przeszczep w USA rozpala nadzieje pacjentów czekających na organy, ale lekarze studzą entuzjazm
Przez dekady ksenotransplantacja była bardziej obietnicą niż realną alternatywą dla klasycznych przeszczepów. Naukowcy na całym świecie próbowali zastąpić ludzkie narządy organami zwierzęcymi, ale organizm człowieka niemal zawsze reagował gwałtownym odrzutem. Rok 2025 przyniósł jednak przypadek, który na nowo rozpalił dyskusję: 67-letni Amerykanin przez dziewięć miesięcy żył z nerką genetycznie zmodyfikowanej świni. Operację przeprowadzono w Massachusetts General Hospital, a pacjent funkcjonował z przeszczepem 271 dni – najdłużej w historii.
Czy to jednorazowy sukces, czy faktyczny przełom, który może zmienić medycynę transplantacyjną?
Eksperyment, który przestał być teorią
Bohaterem tego medycznego eksperymentu był Tim Andrews, pacjent z krańcową niewydolnością nerek. Od 25 stycznia do 23 października 2025 roku jego organizm funkcjonował dzięki nerce pochodzącej od genetycznie zmodyfikowanej świni rasy Yucatan mini pig. Zwierzęta te są hodowane specjalnie na potrzeby badań medycznych – ich genomy są zmieniane tak, by zminimalizować reakcję immunologiczną człowieka.
Operację i późniejsze leczenie prowadził chirurg transplantolog Tatsuo Kawai, jeden z pionierów nowoczesnych przeszczepów eksperymentalnych w USA.
Jak sam przyznał w rozmowie z dziennikarzem Ingo Arzt, to, co obserwował po zabiegu, było czymś, czego dotąd nie widziano w praktyce klinicznej.
„Te nerki pracowały tak, jakby pochodziły od zdrowego żywego dawcy” – mówił lekarz, podkreślając stabilne parametry filtracji i brak gwałtownych reakcji odrzuceniowych przez wiele miesięcy.
Dlaczego to takie ważne?
Dla laików dziewięć miesięcy może brzmieć jak „chwilowy sukces”. Dla transplantologów to ogromny skok jakościowy. Wcześniejsze próby kończyły się najczęściej po kilku dniach lub tygodniach – układ odpornościowy człowieka niszczył obcy narząd niemal natychmiast.
Tym razem było inaczej. Organ działał, pacjent funkcjonował, a zespół lekarzy mógł przez długi czas obserwować, jak ludzki organizm adaptuje się do narządu innego gatunku. To właśnie czas jest tu kluczowy – im dłużej przeszczep pracuje, tym więcej można się nauczyć i poprawić kolejne procedury.
Dlaczego świnia, a nie inne zwierzę?
Świnie od lat są „faworytem” w ksenotransplantacji. Ich narządy:
-
są zbliżone wielkością i funkcją do ludzkich,
-
mogą być hodowane w kontrolowanych warunkach,
-
dają się relatywnie dobrze modyfikować genetycznie.
W przypadku przeszczepu Andrewsowi usunięto lub „wyciszono” geny odpowiedzialne za najbardziej agresywne reakcje immunologiczne. Jednocześnie wprowadzono modyfikacje, które sprawiają, że narząd jest „bardziej ludzki” z punktu widzenia układu odpornościowego.
Czy to już rozwiązanie problemu braku organów?
Jeszcze nie. I sam Kawai studzi entuzjazm. Dziewięć miesięcy to rekord, ale nie oznacza, że problem został rozwiązany raz na zawsze. Nadal istnieją pytania o:
-
długoterminowe skutki uboczne,
-
ryzyko infekcji odzwierzęcych,
-
etykę hodowli zwierząt wyłącznie jako „banków organów”,
-
koszty i dostępność takiej terapii.
Jednocześnie lekarze nie mają wątpliwości, że bez takich eksperymentów medycyna nie pójdzie naprzód. Dla tysięcy pacjentów na listach oczekujących na przeszczep każda nowa opcja oznacza realną szansę na życie.
Co dalej?
Zespół z Bostonu oraz inne ośrodki w USA zapowiadają kolejne kontrolowane próby kliniczne. Celem nie jest jeszcze masowe stosowanie ksenotransplantacji, lecz wydłużanie czasu przeżycia przeszczepów, ograniczanie leków immunosupresyjnych i lepsze zrozumienie reakcji organizmu.
Jeśli granica „roku” zostanie przekroczona, a wyniki okażą się powtarzalne, możemy być świadkami początku nowej epoki transplantologii – takiej, w której brak ludzkich dawców przestaje być wyrokiem.
Na razie jednak to wciąż medycyna na pograniczu eksperymentu i nadziei. Ale – jak pokazuje przypadek Tima Andrewsa – to już nie jest science fiction.
Jakie jest Twoje zdanie?
Lubię
0
Nie lubię
0
Świetne
0
Śmieszne
0
Wnerwia
0
Smutne
0
Wow
0



