Między troską a kontrolą: jak aplikacje śledzące zmieniają relacje rodziców z dziećmi

Coraz więcej rodziców w Niemczech używa aplikacji GPS do śledzenia swoich dzieci. Eksperci ostrzegają: granica między troską a kontrolą zaciera się, a prywatność młodych ludzi znika w imię bezpieczeństwa.

Paź. 25, 2025 - 17:13
Paź. 25, 2025 - 17:14
 0  3
Między troską a kontrolą: jak aplikacje śledzące zmieniają relacje rodziców z dziećmi

Coraz więcej rodziców w Niemczech instaluje na telefonach swoich dzieci aplikacje GPS. Z jednej strony – to narzędzie bezpieczeństwa, z drugiej – cyfrowy bat, który odbiera młodym prywatność i przestrzeń do dorastania. Eksperci ostrzegają: granica między troską a kontrolą staje się coraz cieńsza.


Nowa codzienność: „Wiem, gdzie jesteś”

Dla wielu młodych ludzi udostępnianie lokalizacji znajomym to codzienność. Funkcje geolokalizacji dostępne są dziś niemal wszędzie – od aplikacji Apple „Wo ist?” po Snapchata i Instagram. Nowe pokolenie traktuje śledzenie jako naturalny element życia społecznego.

– „To po prostu wygodne. Można zobaczyć, kto jest w pobliżu” – mówi 19-letnia Lisa z Bonn. Podobnie myśli Matteo, student z tej samej uczelni: – „Kiedy umawiamy się na kawę, po prostu sprawdzamy, kto jest już w drodze.”

Nie wszyscy jednak podzielają ten entuzjazm. – „Kiedy wyłączyłem lokalizację, znajomi od razu pytali, czemu się ukrywam. To było dziwne” – przyznaje 25-letni Luca.


Od zabawy do narzędzia kontroli

Choć wiele aplikacji oferuje lokalizację jako funkcję dodatkową, coraz częściej używa się jej do nadzoru – zwłaszcza w rodzinach. Na TikToku krążą porady, jak monitorować dzieci bez ich wiedzy, a rodzice chwalą się, że „dla bezpieczeństwa” wszywają AirTaga w plecaki lub kurtki.

To trend, który niepokoi pedagogów. Prof. Nadia Kutscher z Uniwersytetu w Kolonii, ekspertka ds. cyfryzacji, ostrzega:
– „Dzieci potrzebują prywatności i przestrzeni, by się rozwijać. Jeśli rodzic wie o każdym kroku swojego dziecka, to ono traci możliwość samodzielnego podejmowania decyzji. W efekcie zaburza się proces dojrzewania i budowania autonomii.”

Z badań wynika, że rynek aplikacji do kontroli rodzicielskiej („parental control”) rośnie w błyskawicznym tempie. W Niemczech korzysta z nich już kilkaset tysięcy rodzin.


Rodzicielski dylemat: bezpieczeństwo kontra zaufanie

– „Nie chodzi o brak zaufania, tylko o spokój ducha” – tłumaczy Karina Konrad-Lenz, mama czworga dzieci z Bonn. Jedno z nich ma 11 lat, drugie jest już pełnoletnie.
– „Jeśli córka wraca późno wieczorem, chcę wiedzieć, że dotarła do domu. Ale nie robię tego za plecami – rozmawiamy o tym otwarcie.”

Mimo to kobieta przyznaje, że ciągła dostępność informacji o dzieciach utrudnia... odpuszczenie.
– „Kiedyś rodzice musieli po prostu zaufać. Dziś, gdy masz aplikację, trudno się powstrzymać, żeby nie sprawdzić.”

To właśnie ten psychologiczny „luksus kontroli” powoduje, że nawet rozsądni rodzice zaczynają z czasem przekraczać granice.


Ukryta cena śledzenia

Choć lokalizatory mają chronić, ich cena to prywatność – nie tylko dzieci, ale także całych rodzin. Wiele aplikacji przechowuje dane na serwerach firm technologicznych. Co dzieje się z tymi informacjami później, nikt nie wie.

– „Z pozoru to tylko mapa z punktem. Ale z tych punktów można złożyć szczegółowy obraz codziennego życia: gdzie mieszkamy, pracujemy, kogo odwiedzamy. To dane, które można sprzedać lub wykorzystać komercyjnie” – ostrzega Kutscher.

Meta, właściciel Instagrama i Facebooka, zapowiedziała wprowadzenie zabezpieczeń: np. automatyczne ukrywanie lokalizacji po 24 godzinach offline. Eksperci uznają to za krok w dobrym kierunku, ale zbyt mały wobec skali problemu.


Normalizacja nadzoru

Śledzenie lokalizacji, które kiedyś budziło opór, dziś staje się czymś powszechnym.
– „Przyzwyczajamy się do bycia obserwowanymi – przez aplikacje, przez firmy, przez siebie nawzajem. W pewnym momencie trudno zauważyć, kiedy ta normalność staje się zagrożeniem” – mówi prof. Kutscher.

To, co zaczęło się jako narzędzie bezpieczeństwa, coraz częściej przypomina system codziennej inwigilacji – tyle że dobrowolnej.


Kiedy troska staje się kontrolą

W tle pozostaje pytanie: czy miłość usprawiedliwia nadzór?
W erze smartfonów rodzice mają narzędzia, o jakich poprzednie pokolenia nie mogły nawet marzyć. Ale wraz z nimi pojawia się odpowiedzialność – by nie przekształcić troski w cyfrową smycz.

Bo jeśli dzieci nie mają gdzie się „ukryć”, to być może to dorośli powinni nauczyć się czasem... nie patrzeć.

Jakie jest Twoje zdanie?

Lubię Lubię 0
Nie lubię Nie lubię 0
Świetne Świetne 0
Śmieszne Śmieszne 0
Wnerwia Wnerwia 0
Smutne Smutne 0
Wow Wow 0
Redakcja Robimy dziennikarstwo bez fajerwerków: pytamy, weryfikujemy, doprecyzowujemy. Szukamy faktów i tłumaczymy je czytelnie. Interesują nas tematy, które dotyczą ludzi.