Robot w roli mamy w ciąży? Chiński wynalazek, który może zmienić przyszłość rodzicielstwa
Brzmi jak science fiction, a jednak dzieje się naprawdę — w Chinach powstał robot, który… urodzi dziecko. Czy to początek nowej ery, czy technologiczny koszmar?

Jeszcze niedawno roboty kojarzyły nam się głównie z kuchennymi blenderami, odkurzaczami na kółkach lub humanoidalnymi maszynami z filmów science fiction. Tymczasem w Chinach ktoś właśnie przesunął granicę wyobraźni o dobrych kilkaset kilometrów dalej. Tamtejsi naukowcy zaprezentowali humanoidalnego robota, który ma... urodzić dziecko. I nie, nie mówimy tu o plastikowej lalce w szkolnej sali biologii, ale o urządzeniu ze sztuczną macicą, zdolnym do pełnej ciąży od poczęcia do porodu.
Projekt jest dziełem dr. Zhanga Qifenga z Uniwersytetu Technologicznego Nanyang we współpracy z firmą Kaiwa Robot Technology. Urządzenie, którego cena oscyluje w okolicach 100 tysięcy juanów (czyli mniej więcej 14 tysięcy dolarów), działa w oparciu o technologię symulującą środowisko macicy. Wnętrze robota wypełnione jest sztucznym płynem owodniowym, a do rozwijającego się zarodka dostarczane są niezbędne składniki odżywcze. Według twórców, pierwsze testy — na zwierzętach — już zakończyły się sukcesem.
Brzmi jak przełom? Tak. Brzmi też trochę niepokojąco? Również tak. Zwolennicy tego rozwiązania widzą w nim szansę dla kobiet, które z powodów zdrowotnych nie mogą donosić ciąży, oraz dla par, które marzą o dziecku, lecz z różnych przyczyn biologicznych jest to niemożliwe. Sceptycy zaś biją na alarm, wskazując na lawinę pytań etycznych: czy „robot-mama” nie odbierze wyjątkowej więzi matki z dzieckiem? Co z wpływem takiej ciąży na rozwój malucha? A przede wszystkim — kto i na jakich zasadach będzie mógł korzystać z tej technologii?
Choć oficjalnie mówi się, że pierwsze takie porody mogłyby mieć miejsce już w 2026 roku, trudno oprzeć się wrażeniu, że to początek zupełnie nowej epoki. Epoki, w której granice między biologią a inżynierią stają się tak rozmyte, że wkrótce trudno będzie stwierdzić, co jest „naturalne”. Można oczywiście wyobrażać sobie scenariusze rodem z „Black Mirror” — miasta pełne robotów-surogatek, które chodzą po ulicach z ciążowymi brzuchami, a w parkach rozmawiają o skurczach i imionach dla dzieci.
Czy to fascynujący krok w przyszłość, czy raczej bilet w jedną stronę do świata, w którym nawet narodziny przestają być intymnym doświadczeniem? Niezależnie od odpowiedzi, jedno jest pewne: ktoś w Chinach właśnie napisał nowy rozdział w historii technologii. I jak to bywa z wielkimi wynalazkami — może on przynieść zarówno dobro, jak i zupełnie niespodziewane konsekwencje.
Jakie jest Twoje zdanie?






